Roztocze - Tęcza Kraśnik 3:4 (0:1)
BRAMKI: K.Godula, G.Szyszka, M.Jakubaszek
relacja w rozwinięciu newsa...
W niedzielne popołudnie kraśnicka TĘCZA rozpoczęła spotkanie, które miało być spacerkiem i dzięki któremu mieliśmy poprawić bilans bramkowy. Tymczasem skończyło się olbrzymim niedosytem i lekkim rozczarowaniem. Niestety na tle pozostałych drużyn "A" klasy mierzących się na boisku w Batorzu z miejscowym Roztoczem, zaprezentowaliśmy się bardzo blado. Jako jedyni daliśmy sobie strzelić aż 3 bramki, ponieważ do tego meczu jedynie bramkarze Iskry Krzemień i LKS Kowalin dali sobie strzelić po jednym golu.
Do 60 minuty nic nie zapowiadało, że w Batorzu zobaczymy wyrównaną końcówkę spotkania w której do ostatniej sekundy będziemy drżeć o zwycięstwo.Z każdą minutą graliśmy coraz lepiej marnując przy tym kilka dogodnych sytuacji. Największe zagrożenie pod bramką gospodarzy tworzył duet Rusinek-Żdanowicz. Ten pierwszy popisywał się wspaniałymi zagraniami wykańczając je celnymi podaniami, ten drugi...strzelał raczej w kratkę, choć tego dnia zaliczył hat-trick, jednakże dwukrotnie spudłował na pustą bramkę. Pierwszy gol wpadł w 26 minucie, kiedy to Łukasz Guściora uderzył piłkę z 16 metrów bez większego zastanowienia i...jak się okazało opłaciło się, ponieważ piłka odbiła się od słupka i wpadła do siatki. Dwie minuty później sędzia odgwizdał rzut wolny pośredni. Jego wykonawcą był Paweł Rusinek, który zauroczył nas przepięknym strzałem z 17 metrów. Piłka wpadła do siatki i niestety wśród kibiców gości zapanowała przedwczesna radości. Zgodnie z przepisami gry w piłkę nożna arbiter główny bramki nie uznał, chociaż niektórzy dopatrzyli się dotknięcia piłki przez bramkarza. Jednak worek z bramkami na dobre rozwiązał się W 50 minucie. Wtedy to wspaniałym wejściem popisał się Kamil Jastrzębski, który po przerwie zmienił innego "młodzieżowca" - Daniela Koba. Była to dobra decyzja trenera gości, bo wprowadzony zawodnik był bardziej widoczny i popisał się kilkoma bardzo dobrymi zagraniami.
Wspomniany zawodnik minął na prawym skrzydle dwóch piłkarzy Batorza, i z końcowej linii boiska w polu karnym podał piłkę do swoich kolegów, którzy znajdowali się na 5 metrze. Co prawda najpierw Paweł Rusinek zderzył się z przeciwnikiem i niestety futbolówka nie znalazła się pod jego nogami, ale na całe szczęścia dobrze ustawiony był Bartosz Żdanowicz i z najbliższej odległości "wbił" piłkę do bramki. Chwilę później wydawało się że jest już po meczu, bo w 59 minucie doskonałą "robotę" wykonał Paweł Rusinek. Zawodnik ten popisał się ładnym rajdem lewą stroną boiska. Mimo że był faulowany to zdołał znaleźć się na wymarzonej pozycji i bez większego problemu wrzucił piłkę zza pola karnego na wysokości 5 metra. Piłka znalazła się tuż pod nogami Bartosza Żdanowicza,a ten podwyższył wynik na 0-3. Z przekroju całego spotkania możemy się cieszyć że Paweł Rusinek, mimo iż był powstrzymywany w nieprzepisowy sposób, to w tej sytuacji w nierównej walce nie poddał się i poszedł do przodu, bo na reakcje sędziego głównego pewnie nie mielibyśmy co liczyć. Pan Szyduk tego dnia był BARDZO jednostronny...Zresztą 2 minuty później w głównej roli wystapił właśnie Szyduk, który nie odgwizdał ewidentnej ręki w polu karnym. Boli to tym bardziej, że obrońca gospodarzy wybił piłkę ręką z linii pola karnego. Chwilę później po strzale Bartosza Żdanowicza ponownie piłkę z linii (tym razem przepisowo) wybił zawodnik gospodarzy. Po golu na 3-0 goście spoczęli na laurach, a przeciwnicy ruszyli odważniej do przodu i na efekty nie trzeba było dużo czekać. Najpierw w 66 minucie gospodarze przeprowadzili bardzo ładną akcję,a po błędzie naszej obrony i bramkarza strzelili pierwszą bramkę. Natomiast 10 minut zdobyli gola kontaktowego, kiedy to po uderzeniu z rzutu wolnego Czarek Andruszak "wypluł" piłkę, a przeciwnik szybko "wpakował ją" do siatki. Tu znowu z pomocą przychodzi "postrach" gospodarzy, czyli kraśnicki duet Rusinek-Żdanowicz. Już 2 minuty później po raz kolejny asystę zarobił Paweł Rusinek, a Bartosz Żdanowicz zaliczył hat-tricka. To jednak nie koniec emocji, ponieważ w 83 minucie spotkania, po zagraniu ręką w naszym polu karnym sędzia główny pokazał "na wapno". Co prawda przy pierwszej próbie rzutu karnego obronną ręką wyszedł Czarek Andruszak, ale tu z pomocą gospodarzom przyszedł "ulubieniec kraśnickiej publiczności, nasz pupilek wśród lubelskich sędziów" - pan Jacek Stępień, sędzia liniowy niedzielnego spotkania, który już nie raz "napsuł dużo krwi drużynie Tęczy Kraśnik". Według niego przy rzucie karnym nasz bramkarz popełnił błąd i potrzebna była powtórka. Tym razem Czarek Andruszak skapitulował i co najgorsze nabawił się kontuzji. Po 5 minutowej przerwie nasz młody bramkarz musiał opuścić plac gry, a w jego miejsce pojawił się Piotr Saluter. W końcówce drżeliśmy o pomyślny rezultat, bo gospodarze mogli jeszcze wyrównać.
Ten mecz co prawda wygrany, ale niestety zwycięstwo to smakuje niczym herbata w barze mlecznym i jest przy tym aż zanadto zgorzchniała. Co prawda widać było, że tego dnia Pan Szyduk za wszelką cenę chciał zostać pierwszoplanową postacią tego widowiska i bardzo utrudniał grę gościom, ale było kilka sytuacji które nalezało wykorzystać. Wtedy nie tylko wynik byłby okazalszy, ale i pewnie uniknęlibyśmy nerwowej końcówki. Niestety po raz kolejny nasi zawodnicy zbyt wcześnie zakończyli spotkanie i przy odrobinie szczęście Roztocze Batorz mogłoby zdobyć w tym momencie jeden punkt.To na pewno nie postawiłoby kraśnicką TĘCZE "w kolorowych barwach". Na szczęście TĘCZA nie "wyblakła" i może sobie dopisać 3 punkty. Ten mecz to już historia, na szczęście z happy end'em i teraz musimy myśleć już o następnym spotkaniu.
Źródło: www.teczakrasnik.pl