- autor: Admin, 2008-04-22 00:00
-
Niestety nie udało się pokonać lidera rozgrywek lubelskiej klasy B grupy II – Płomienia Trzydnik. Nasza drużyna po meczu walki i niewykorzystanych sytuacji poległa na stadionie w Batorzu 0:2!Mecz od początku mógł się podobać, obie drużyny starały się narzucić swój styl gry ale w tym spotkaniu do łatwych zadań to nie należało. Pierwszą ciekawą sytuację przeprowadził nasz zespół, jednak strzał głową Mariusza Jakubaszka nad poprzeczką przerzucił goalkeeper gości. Wśród naszych kibiców słychać było jedynie jęk zawodu… Od tego momentu rysowała się przewaga Roztocza, które starało się ciągle atakować bramkę rywali jednak obrona gości rozmontować się nie dała. Pomimo, że w tym fragmencie spotkania zawodnicy z Batorza sprawdzali co jakiś czas czujność bramkarza, Płomień nie spał, sygnalizując to co raz bardziej otwartą grą.
Pojedynek wyrównywał się. W 23 minucie sędzia odgwizdał rzut wolny pośredni na siódmym metrze przed bramką Trzydnika. Roztocze stanęło przed olbrzymią szansą objęcia prowadzenia a do piłki podszedł Wojtek Baran lecz jego atomowy strzał wylądował na poprzeczce. Szkoda tej sytuacji bo gdyby piłka wpadła do bramki mecz mógłby ułożyć się inaczej a tak kilka chwil później niegroźny strzał pomocnika gości zaskakują źle ustawionego i kompletnie zaskoczonego Bartka Pastuchę lądując za jego kołnierzem i zamiast 1:0 mamy 0:1. Ta bramka podłamała naszych zawodników i dla nich pierwsza połowa mogła się już zakończyć. Ale to nie był koniec emocji w tej części gry. Płomień grał mądrze starając się nie pozwolić rozwinąć skrzydeł naszym przednim formacjom i zarazem sam groźnie kontrował. Pomimo tego jeszcze przed przerwą wyrównać mógł Tomek Nieściur lecz jego strzał z problemami obronił rewelacyjnie spisujący się dziś bramkarz Płomienia.
Kilka minut przed przerwą Płomień zadał drugi i ostateczny cios a właściwie zadaliśmy go sobie sami. Piłka po strzale z rzutu wolnego jednego z zawodników przyjezdnych zmierzała sobie spokojnie prosto w ręce Bartka lecz ten w sobie tylko wiadomy sposób próbując łapać skierował ją do siatki… Gol do szatni to mało powiedziane! Po ostrej rozmowie w przerwie wyszliśmy na drugą połowę z mocnym postanowieniem poprawy. I tak było może jeszcze nie w pierwszym kwadransie tej części ale przez ostatnie dwadzieścia kilka minut atakowaliśmy już prawie całym zespołem. Wiedzieliśmy, że tak się odkrywając możemy stracić trzecią bramkę i byłoby już po sprawie ale co za różnica przegrać 0:2 czy 0:4??? Około 70 minuty w doskonałej sytuacji znalazł się Łukasz Zyśko lecz piłkę po jego strzale z linii bramkowej wybił obrońca Płomienia. Wcześniej sytuację sam na sam zmarnował Tomek Nieściur uderzając wysoko nad bramką rywala. Mimo widocznego w tym meczu braku szczęścia nadal walczyliśmy często zatrudniając bramkarza gości. Płomień starał się to wykorzystać posyłając w końcówce dalekie piłki to wysuniętego napastnika i po jednej z nich mogło być już 0:3 jednak tym razem pochwalić trzeba naszego bramkarza który uratował nasz zespół przed stratą bramki wychodząc zwycięzko z pojedynku sam na sam. Później po raz kolejny uderzał Ł.Zyśko tym razem zza pola karnego niestety i tym razem rewelacyjnie zachował się bramkarz i piękną paradą obronił ten strzał. W samej końcówce Batorz wykonywał jeszcze trzy rzuty rożne po których mieliśmy szansę na zdobycie chociażby honorowej bramki jednak wynik już się nie zmienił.
Trzeba pogratulować przeciwnikom chyba nie łatwo odniesionego zwycięstwa a samym sobie życzyć zdobycia kompletu oczek do końca sezonu. Pozostało nam walczyć o drugą pozycję w tabeli.
Wspomnieć także należy o świetniej postawie naszych juniorów, którzy pokonali rywali 4:2 odnosząc trzecie zwycięstwo w trzecim meczu na wiosne.
Za tydzień wyjeżdżamy do Zemborzyc na spotkanie z Graf Mariną.
Roztocze Batorz - Płomień Trzydnik 0:2 (0:2)